Jak gwałtownie może zmienić się życie, przekonał się na własnej skórze Piotr Czekalski. Do niedawna był pełen wigoru i chęci do życia, dzisiaj, zmuszony korzystać z wózka inwalidzkiego, zmagając się z konsekwencjami brutalnego ataku, którego padł ofiarą. Chciałby cieszyć się samodzielnością w Olsztynie, jednak aby to osiągnąć, musi pokonać wiele przeciwności losu.
— Dokładnie 6 grudnia 2021 roku moje życie diametralnie się zmieniło -moja przyszłość została przekreślona przez próbę zabójstwa za pomocą siekiery — mówi Piotr Czekalski. — Kiedyś byłem wszechobecny, aktywny, teraz jestem skazany na życie w czterech ścianach, unieruchomiony na wózku inwalidzkim. Nie mogłem sobie wyobrazić, że kiedykolwiek znajdę się w takiej sytuacji. Przeszkody, które wcześniej dostrzegałem, ale nie przywiązywałem do nich dużej uwagi, stały się dla mnie teraz ogromnym wyzwaniem. Jestem zależny od innych, choć marzę o samodzielności i niezależności.
Piotr Czekalski pochodzi z Bydgoszczy, ale w 2012 roku miłość przywiodła go na Warmię. Osiedlił się nieopodal Olsztyna. Jego związek nie przetrwał próby czasu, ale pozostawił mu syna. Dlatego zdecydował się pozostać na Warmii, zamiast wrócić do rodzinnego miasta. Spędził pewien czas pod dachem artysty, z którym utrzymywał kontakt nawet po opuszczeniu jego domu.
— Pewnego dnia odwiedziłem go, aby zrobić zdjęcia jego prac, jako że byłem fotoreporterem. Co tam się wydarzyło? Nie pamiętam. Ale to właśnie on został oskarżony o atak na mnie przez prokuratora. Nigdy jednak nie trafił za kratki. Został uznany za niepoczytalnego i ostatecznie trafił do szpitala psychiatrycznego — relacjonuje pan Piotr. — W porównaniu ze mną, bez względu na miejsce pobytu, ma on dach nad głową i komfortowe warunki.
— Bezpośrednio po incydencie trafiłem do Szpitala Wojewódzkiego w Olsztynie. Lekarz tam podejmujący próbę usunięcia siekiery z mojej głowy starał się to zrobić jak najmniej inwazyjnie. Niemniej jednak, mam częściowy niedowład ciała. Siekiera trafiła w płat skroniowy, odpowiedzialny za lewą stronę ciała, której nie mogę teraz kontrolować. Po operacji zostałem przetransportowany do szpitala w Morągu, gdzie przebywałem aż do czerwca — dodaje pan Piotr.